środa, 4 listopada 2020

Poznań w październiku 2020 czyli wartość dodana.

 Ostatnimi czasy - trudne są, przygnębiające, ale walka trwa i nasze będzie kiedyś na wierzchu - bawię się starymi, lekko stęchłymi materiałami nieistniejącego już bydgoskiego Fotonu. Wyjazd do Poznania w związku z wystawą oraz wernisażem "Śladami Mistrzów" był okazją nie tylko do świętowania, ale też do wykonania kilkunastu zdjęć, które nadają się do odbicia oraz pokazania światu. Kilkudziesięcioletnie papiery FOTONBROM całkiem dobrze wywołują się w domowej roboty ORWO 70, a jako że dzięki Sławkowi Fiebigowi oraz Mirkowi Węsiorze mam ich całkiem sporo, to z optymizmem patrzę w przyszłość - przynajmniej tę najbliższą.

Gdybym wywołał te papiery w zwykłym wywoływaczu do papierów czarno-białych, to otrzymałbym szarawe w światłach płachty bez kontrastu. Wywoływacz litowy do błon graficznych, mocno rozcieńczony, pozwala na uzyskanie praktycznie białych świateł, zaś cienie reguluję czasem obróbki w ciepłej zupie ( ok. 34-35 st. C).

Dodatkowo na ciemniejszych partiach i w półtonach zaczyna występować miła dla oka grafizacja - obraz składa się z malusieńkich ciemnych kropek. Wartością dodaną - przynajmniej dla mnie - jest zażółcenie papieru oraz przypadkowe skazy emulsji będące efektem wieloletniego przechowywania w różnych miejscach, najczęściej w temperaturze pomieszczenia.

Podwójna ekspozycja pozwala na oderwanie się od rzeczywistości, jej indywidualną interepretację, nałożone na siebie obrazy co rusz pozwalają na odnajdywanie częściowo ukrytych elementów, co za każdym razem zmienia wydźwięk uchwyconych ze statywu scen.

Po trzech latach wróciłem do Poznania, tym razem widząc go przez kwadratowy wizjer starej Mamiyi.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz