piątek, 28 lipca 2017

Litu litu. Był czarny czarny las...

Aach, jakie powykręcane te korzenie. Wiją się niczym macki potwora z najgorszych snów dziecka w kołysce, kiedy babcia kołysząca też pójdzie spać i zostawi samego. A może zamiast tego będzie goniła ziejąca ogniem lokomotywa, za wszelką cenę pragnąca wciągnąć w głąb rozgrzanego brzucha, co bucha.
Nie wiem, co gorsze. Ale korzenne macki sfotografowałem, w licie podkreśliłem, jest straszno, to znaczy dobrze.


czwartek, 27 lipca 2017

Litu litu. Nowe lity, he he.

Znów trochę lasu, bo wśród drzew dobrze mi jest. Nie ma ludziów, telewizorów i polityków, a te elementy szczególnie w sztuce mocno przeszkadzają.
Dobrze jest czasem wziąć ze sobą ciężką i mało poręczną kamerę średnioformatową, statyw i parę błon, naświetlać co najmniej podwójnie, by powstał nowy świat kreowany wyłącznie w głowie zdejmującego widoki.
Kto powiedział, że fotografia ma pokazywać wyłącznie świat realny? Śluby, wesela, dzieci, pieski z różowymi kokardkami nużą mnie niezmiernie.
Wszystko ma dwie strony, rzeczywistość i tak zlewa nam się w głowie w jeden wielki chaos, nikt nie powiedział, że czarnobiały obraz nie może być kolorowy i zawierać w sobie odrobinę szaleństwa, na miarę fotografującego.





piątek, 14 lipca 2017

Litu litu. Las wydmowy w Jantarze. Marzec 2017.

Nikon FM2 z bardzo starym Nikkorem-H 3,5/28 z żółtym filtrem. Podwójna ekspozycja na negatywie Polypan 50, wołanie w Rodinalu 1:100 przez ok. 1 godzinę. Odbitka litowa na papierze chlorobromowym Fomatome MG 132.