piątek, 4 grudnia 2015

Eksperymentatornia.

Odbitki wołane w rozcieńczonym wywoływaczu poligraficznym to tzw. "lith prints". Zrobiłem ich trochę, ale teraz wprowadziłem własną modyfikację, czyli tzw. "2nd pass lith". Prawopodobnie jestem pierwszy w Polsce, który się w to bawi.
Zaletą (jak dla mnie) jest niepowtarzalność poszczególnych odbitek.
Uwaga: w fotografii angielskie słowo "print" oznacza "odbitkę", nie "druk". Dlatego zawsze uśmiecham się, gdy w polskich tłumaczeniach różnych opracowań czytam, że tradycyjne czarno-białe zdjęcia drukuje się w ciemni. Ja wolę je odbijać.
"Normalne" odbitki litowe oraz "2nd pass lith" bardzo łatwo odróżnić od siebie po kolorach, zwłaszcza światłach. W pierwszym przypadku barwy są ciepłe, żółte, pomarańczowe, łososiowe (rzadko), zaś w drugim ciepło-szare, przypominają w tym nieco dawną platynotypię.







poniedziałek, 5 października 2015

Neopiktorializm polski - ciąg dalszy.

Gorący sierpień na Podlasiu. W Zaścianku Rzędziany sucho, w trawie bzyczą miriady owadów, pot skleja koszulę ze skórą, a jeszcze do tego statyw oraz ciężka Mamiya. Odpuszczam sobie noszenie plecaka, dokonuję myślowej prewizualizacji i uznaję że stary Sekor 4,5/105 z żółtym filtrem powinien wystarczyć. Do tego jedna błona Rollei Retro 100, wołana potem w HC-100 dil. 1:63.




piątek, 11 września 2015

Infrared photography p.3. Neopiktorializm polski.

16 sierpnia 2015 roku, okolice Zaścianka Rzędziany. Samo miejsce tuż przy drodze ekspresowej Warszawa-Białystok, na szczęście okno z drugiej strony budynku, wychodzi na pole, słychać lekki szum.
Wystarczy odejść kilka setek kroków, by zastąpić szum cywilizacyjny szelestami, ćwierkaniami, kumkaniami, rykami, brzęczeniami itd. natury.
Nikon F3, obiektyw Nikkor 2/50 z filtrem podczerwonym Massa 720, film Rollei IR 400 wołany w HX-110 dilution H przez 12,5 minuty. Statyw dla równowagi.




środa, 2 września 2015

Infrared photography p.2. Bale, bele, wałki, rolki...

Stogów na polach już nie uświadczysz - zastąpiły jest owinięte w siatkę bale słomy. Oto połączenie fotografii neopiktorialnej ze znakami czasu. Kiedyś było ładniej.
Nikon F3 z Nikkorem 2/50 mm. Filtr dopodczerwieni 720 nm. Film Rollei IR 400 (320 ASA) wołany w HC-110 dil H (1:63) przez ok. 12 minut. Bez statywu nie dałbym rady.
Zacząłem od dalekiego planu, by osiągnąć zbliżenie. Droga między Rzędzianami a Tykocinem.








wtorek, 1 września 2015

Infrared - Tykocin, Rzędziany.

Palący słońcem sierpień 2015 roku. Zdjęcia polne to pierwszy kilometr odcinka drogi między Zaściankiem Rzędziany a Tykocinem.
Nikon F3, Nikkor 2/50 + filtr podczerwony Massa 720 nm, film Rollei IR 400 naświetlany na 320 ASA. Wołanie w HC-110 (1:63 - dilution H), 12 minut w temp. ok. 21 st.C.
Kuty w żelazie przydrożny krzyż z przełomu XIX/XX wieku - 1.kilometr drogi za Rzędzianami w kierunku Tykocina.



piątek, 28 sierpnia 2015

Uroki staroci - Vivitar 2,8/135.

Poniżej nieco przykładów uroków, jakie może przynieść zastosowanie starej optyki z epoki analogowo-mechanicznej. Zdjęcia robione antyczną Minoltą SRT 101. Była to pierwsza lustrzanka Minolty z wewnętrznym pomiarem światła oraz symulacją przysłony roboczej, produkowana w l. 1966-1972. Bardzo porządnie zrobiony aparat. Mój egzemplarz po kilkudziesięciu latach leżenia w piwnicy (suchej co prawda) działa bez zarzutu po włożeniu nowej baterii. Trzeba tylko pamiętać o ręcznym wyłączeniu pomiaru, żeby nie ssało prądu z bateryjki.
Do tego dokupiłem krótkie tele Vivitara 2,8/135, gdyż bardzo spodobało mi się solidne wykonanie obiektywu, no i cena była przyjemna dla kieszeni - 70 złotych polskich.
W Minoltę włożyłem przeterminowany negatyw Tudor 100 ASA (chyba Konica konfekcjonowana w Wielkiej Brytanii), któremu termin minął w kwietniu 2005 r. W trakcie skanowania nie zastosowałem żadnej korekcji kolorów krzywymi z oprogramowania skanera.
Wartości przysłony to najczęściej 5,6-8,0 w pełnym świetle słonecznym. Czas 1/500 sekundy.


piątek, 17 lipca 2015

Japoński Heliar, czyli Mamiya Seikosha 105 mm f4,5.

W poprzednim poście rozwodziłem się nad zaletami Mamiyi 330 i jej wymiennej optyki. Tutaj kilka przykładów zdjętych japońską kopią słynnego Heliara policzonego na początku XX stulecia, z dodanymi powłokami i fajną migawką Seikosha z zakresem czasów od 1/500 do 1 sekundy z dodatkiem B, jakżeby inaczej.
W aparacie zadebiutowała błona Rollei Superpan 200 wołana w Rodinalu (jeszcze oryginalnym Agfowskim sprzed kilkunastu lat), rozcieńczonym 1:50. Przed wołaniem wypłukałem błonę w wodzie przez około 4,5 minuty, potem było wołanie przez około 15 minut i 40 sekund (temperatura 20 stopni C), reszta obróbki standardowa z podwójnym przerywaniem w roztworze kwasu octowego (1 łyżka stołowa octu spirytusowego na 650 ml wody, potem płukanie koreksu zwykłą wodą z kranu), utrwalanie 6 minut, płukanie 18 minut, kąpiel w szamponiku Mirasol 1:750 przez co najmniej 2 minuty.
Skanowanie na starusieńkim urządzeniu Arcus 1200 Agfy. Tak więc wszystko, poza aparatem , jest proweniencji niemieckiej, co w przypadku fotografii nie budzi moich oporów. Podobnie jak muzyka klasyczna, zwłaszcza barok. Reszta może nie istnieć.
Wyniki poniżej.
 
Mamiya C330F, obiektyw 4,5/105 mm z filtrem żółtym dwukrotnym, błona Rollei Superpan 200.






piątek, 3 lipca 2015

Analogowo, powoli, spokojnie...

Mamiya C330F jest przedostatnim aparatem średnioformatowym z długiej serii, która była jedyna w swoim rodzaju. Otóż Mamiye serii 2, 22, 220 czy też 3, 33, 330 były dwuobiektywowymi lustrzankami z wymienną optyką.
Żadna inna lustrzanka dwuoka nie posiadała takiej możliwości. Obiektywy były zacne, i nie ustępują zbytnio rozdzielczością np. dalmierzowej Mamiyi 6. Oczywiście Rolleiflex czy Haselblad mają obiektywy z wyższej półki, lecz znacznie droższe.
Moje ulubione szkło do M330F to obiektyw (a raczej czołówka z dwoma obiektywami - jednym zdjęciowym, a drugim celowniczym) 105 mm o świetle 3,5, będący kopią Heliara firmy Voigtlaender, opracowanego przez Hansa Hartinga w 1900 roku. Była to próba modyfikacji obiektywu "Triplet" Cooke'a, później znana najszerzej jako "Hektor" Leitza. Konstrukcja optyczna to 5 elementów w 3 grupach. Daje piękne rozmycie tła przy bardzo dobrej ostrości. Ale te zdjęcia przy innej okazji.
Pokazane niżej obiektywy są następujące: 180 mm f 4.5 - 5 elementów optycznych w 3 grupach. Pod względem konstrukcyjnym najbardziej przypomina "Ernostara" firmy Bertele z 1920 r.
Obiektyw 135 mm f4.5 to konstrukcja składająca się z 4 elementów w 3 grupach. Jest to układ "Tessara", a więc legendarnego i bardzo ostrego obiektywu, który mutował w niezliczonej ilości modeli po zniesieniu niemieckich patentów po wojnie. Można go porównać do Leicowskiego "Elmara".
Obiektyw 55 mm f4.5 to najbardziej skomplikowany obiektyw dwuokiej Mamiyi - składa się z aż 9 elementów w 7 grupach. Oczywiście to nic w porównaniu ze współczesnymi zoomami składającymi się z kilkunastu soczewek. Przypomina obiektyw "Golden Navitar" Elgeeta, który był odwróconym teleobiektywem używanym w takim układzie w obiektywach szerokokątnych. Fajne, ostre szkło.
Mamiya C330F, obiektyw 180 mm. Zdjęcie robione Nikonem D610 ze starym Kalejnarem 2,8/100.

j.w.
Mamiya z obiektywem 135 mm i żółtym filtrem.
Tutaj założony najszerszy produkowany do tego urządzenia obiektyw - 55 mm.

180 mm, bez filtra, f = 8,0

180 mm, bez filtra, f = 8,0

55 mm, żółty filtr, f = 8,0

Dla porównania zdjęcie z aparatu Rolleiflex Automat z ok. 1955 r., Tessar 75 mm f3.5, filtr pomarańczowy 2,8x.

Mamiya i obiektyw 55 mm, filtr żółty 2x.

Rolleiflex z filtrem Orange 2,8x.