sobota, 18 listopada 2017

Litu litu. Nowy etap.

Od jakiegoś czasu nosiłem się z myślą, by złożyć samodzielnie wywoływacz litowy, jako że ceny gotowych zestawów rosną szybciej, niż ceny jajek czy masła, o paliwie nie wspominając. Dość powiedzieć, że cena skądinąd bardzo dobrego zestawu do litu znanej firmy podskoczyła w ciągu 2 lat o około 50%, co jest dość irytujące, przynajmniej dla mającego węża w kieszeni autora tego bloga.

Tak więc poszukałem sobie w starej literaturze oraz w internecie i znalazłem, że najlepszym rozwiązaniem będzie prosty, bo czteroskładnikowy wywoływacz Ilforda ID-13. Zamówione odczynniki oraz waga jubilerska do ich odważania nadeszły w ciągu dwóch dni - chwała sprzedawcom! Ja zaś z bijącym sercem, lekko podduszony przez maskę przeciwpyłową i mało widzący przez okulary ochronne zabrałem się do składania magicznej chemii. Poszło dość szybko.

Jako że nie miałem chęci dłużej czekać, rozrobiłem pierwszy roztwór roboczy w dość ciepłej wodzie (ok. 37 stopni C.), naświetliłem paski testowe i zacząłem je wołać. Byłem pod dużym wrażeniem. W przeciwieństwie do wywoływacza konfekcjonowanego ten "mój" zaczął działać bardzo szybko: pierwsze zarysy obrazu wyskoczyły po kilkudziesięciu sekundach, a nie najwcześniej po 2-3 minutach. Po kilku próbach z różnymi gatunkami papieru dolałem prawie litr wody, i zacząłem naświetlać i wołać ponownie.

Okazało się, że kolory są znacznie bardziej przyjemne dla oka, jedyna wykonana podczas testowania cała odbitka posiada przyjemne dla oka ciepłe światła i ciemnobrunatozielone cienie.
Jedyna wada tego wywoływacza to krótkotrwałość jego działania. Gdy jednak spowalnia swoje działanie, można dolać nieco gorącej wody, zabełtać, i wołanie trwa jeszcze przez czas wystarczający na pojawienie się obrazu utajonego.

Poniżej zdjęcie na papierze AGFA MCP 310 RC glossy (jest tak stary, że nadaje się wyłącznie do litu, w procesie tradycyjnym biele byłyby szare - siadły mu wybielacze optyczne).

Wywoływacz ID-13 wg receptury Ilforda:
Składnik A:
750 ml wody destylowanej/zdemineralizowanej o temperaturze ok. 20 stroni C, czyli takiej jaka jest
25 g hydrochinonu (jest m.in. składnikiem kosmetyków wybielających i usuwających plamy na skórze)
25 g pirosiarczynu potasu
25 g bromku potasu
To wszystko mieszać po kolei wg powyższej listy. Dolać wody do 1 litra, do flachy plastykowej i zakręcić.

Składnik B:
750 ml wody j.w.
50 g wodorotlenku potasu (podstawowy składnik kreta do przetykania rur, silnie żrący, trzeba uważać na oczy i drogi oddechowe - może poparzyć).
Wymieszać z wodą, uzupełnić jak wyżej, do flachy.

Roztwór roboczy dla osiągnięcia efektu jak niżej: 100 ml A + 100 ml B + 100 ml Old Brown (stary wywoływacz litowy, już zużyty i niepracujący, służy do zmniejszenia kontrastu), woda 1800 ml o temp. ok. 35 stopni C. Naświetlić odbitkę, wywołać pilnując wyglądu obrazu - trzeba przerwać tuż przed osiągnięciem optymalnego według nas kontrastu. Następnie do szybko działającego przerywacza, czyli wody z octem, dalsza obróbka jak przy zwyczajnych odbitkach czarnobiałych.
Efekt zabawy widoczny poniżej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz