środa, 25 marca 2020

Wiatr od morza.

"Średniowieczne konstrukcje szkutnicze oraz współczesne pływające kopie łodzi wikińskich". Tak brzmiał tytuł mojej pracy magisterskiej nr 2, bronionej na wydziale skandynawistyki UG w 1992 roku. Pochlebiam sobie, że była to robota praktyka, tzn. już gotowego historyka, który nie bał się grzebać w papierach i czytać książek (rzecz dość rzadka wśród studentów skandynawistyki), a poza tym żeglarza, któremu zdarzyło się pobrudzić spodnie o świeżo zakonserwowane olejem lnianym i terpentyną fragmenty wnętrza długich łodzi.
     W dniach zarazy marzę więc sobie o wietrze od morza i tęsknię za skrzypieniem pracującej na fali drewnianej konstrukcji. Pewnym zamiennikiem jest przywołanie wspomnień i odbicie dawno temu naświetlonych negatywów. Było fajnie, ale to już chyba nie wróci.
     Najwięcej zdjęć dokumentujących poszczególne fazy budowy wykonałem w Roskilde w okresie od lutego do czerwca 1991, kiedy to w Kopenhadze dość powierzchownie studiowałem filologię nordycką, o wiele częściej korzystając z ciemni akademika Groenjordskollegiet. Zdjęcia robiłem głównie prostym aparatem EXA 500 z niezłym nawet jak na dzisiejsze czasy Flektogonem 2,8/35, głównie na filmach polskich Fotopan HL i sowieckich Foto 64. Czasem był to Zorkij 3 z niezłym Industarem 3,5/50 mm. Jeden raz udało mi się załapać na rejs łodzią "Sif Ege" w Roskilde, i wtedy pożyczyłem na miejscu starusieńką już wtedy Konicę Autoreflex z Hexanonem 1,8/52 z założonym Kodakiem T-Max 400. To był pełen wypas - pomiar światła przez obiektyw, wysokoczuły film ze stosunkowo drobnym ziarnem, świetna pogoda i ilfordowska chemia w koreksie.
     A w parę dni później - już na innej wyspie - dzięki uprzejmości Karla Kristiana Aegidiusa - nauczyciela z uniwersytetu ludowego w Ollerup w gminie Egebjerg na Fionii, mogłem wejść na pokład repliki długiej łodzi "Lindheim Sunds", zbudowanej rękoma ucznia tejże szkoły kilka lat wcześniej. Potem na niej pływałem, nieco obcierając sobie dłonie podczas wiosłowania. Tutaj znów była EXA z filmami produkcji byłych demoludów - chyba ORWO NP 20. Ale Flektogon sobie poradził. Karla Kristiana i rozmów z nim już nie ma, pozostały tylko wspomnienia i trochę zdjęć.
Stewa dziobowa długiej łodzi bojowej, Roskilde w kwietniu 1991.

Replika średniej łodzi "Sif Ege" - miałem przyjemność na niej popływać. Roskilde w maju 1991.

Łodzie wiosłowe z Wysp Owczych - przykład szkutnictwa lokalnego, tradycja zachowana do dzisiaj. Roskilde w maju 1991.

"Lindheim Sunds" w okolicach Svendborga na Fionii w maju 1991 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz