wtorek, 14 sierpnia 2018

Sagrada (The Holy Cities. Barcelona). 2008-2018

Cały czas jestem w drodze do osiągnięcia niespełnionego ideału. Niekiedy ogarniają mnie wątpliwości, czasami rozpacz, od czasu do czasu jest to przeplatane momentami zadowolenia czy nawet euforii, gdy osiągam to, co zamierzałem.
W tym przypadku czuję się spełniony technicznie oraz artystycznie. Po dekadzie odgrzebałem negatywy z Barcelony - miasta, po którego ulicach nikt dawniej nie obawiał się chodzić w strachu przed agresją trzepniętych na mózgu przedstawicieli obcej i bezwzględnej wiary.
Rzadko pozwalam sobie na popełnienie potrójnej ekspozycji, jednak tego sierpniowego dnia wszystko było tak jak trzeba - sprawny aparat, dobry film (błona formatu 120 Fuji Neopan 400 - już jej nie ma na rynku, aaaa!) i piękna pogoda z chmurami dostojnie płynącymi po mocno turkusowym niebie. Filtr żółty dwukrotny pięknie je podkreślił, aczkolwiek z turkusu nic nie zostało.
Staruszek Rolleiflex (tak skal du have, Alfred!) zacinał się wtedy z rzadka (teraz wymaga czyszczenia i przesmarowania), a Tessar w nim zamontowany to jednak wspaniała konstrukcja optyczna.
Błona o czułości 400 ASA jest bardzo tolerancyjna na wszelkie błędy ekspozycji i znakomicie znosi wszelkie dodatkowe naświetlenia i związane z tym prześwietlenia, zachowując szczegóły w światłach i w cieniach.
Moje pierwsze odbitki wykonane po powrocie z wakacji sprzed dziesięciu lat nie były takie, jak to sobie wymarzyłem.
Teraz natomiast wydaje mi się, że zbliżyłem się do upragnionego ideału - ciepłe łososiowe światła oraz brunatne cienie z zachowanymi szczegółami bardzo mi się podobają. Dużo dała zmiana wywoływacza, wymuszona jakiś czas temu przez Fomę na skutek odejścia od wcześniej stosowanych składników emulsji (żelatyna) i zastosowania nowych produktów, które spowodowały u litowych fine printerów zgrzytanie zębów, palpitacje oraz wypadanie coraz rzadszych włosów.
Chyba już wiem, co i jak mam robić, by było pięknie. Wywoływacz (samorobny ORWO 70 wg Ilińskiego, niech Mu w niebie za udostępnienie recepty anieli śpiewają albo hurysy zabawiają, wszystko wedle życzenia) działa jak należy, tylko negatywy muszą być wywołane tak, by dało je się odbić ze wszystkimi szczegółami na normalnym papierze fotograficznym.
Natomiast lit podbija kontrast i daje kolory, które można potem dodatkowo wzmocnić po odbieleniu i kolejnym wołaniu w mocno rozcieńczonym wywoływaczu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz