poniedziałek, 17 czerwca 2019

Litu litu. Widoki Motławy w dniach 3-31 maja 2019.

Powtórka z rozrywki, aczkolwiek na nowym materiale, wyprodukowanym kilka dziesiątek lat temu. Ów papier to sławny ORWO BH 111, który po przechowywaniu w piwnicy do niczego poza litem już się nie nadaje.
Ciekawostką jest to, że był on konfekcjonowany przez bydgoski Foton, który sprzedawał je na naszym rynku w swoich opakowaniach, jedynie z drobnymi literami uczynioną adnotacją, kto go wyprodukował. Akurat to opakowanie przeterminowało się 16.06.1989, tak więc minęło dokładnie 30 lat od dnia, w którym zrobiłem te odbitki!
Dostałem kilka opakowań dzięki uprzejmości kolegi Sławomira, który - nad czym ubolewam - przeszedł na nową wiarę, czyli skonwertował się na cyfrę, chociaż dobrej jakości.
Zdjęcia poczyniłem w świątecznym dniu 3 maja 2019 nad Motławą i prawie miesiąc później, zdejmując na ostatniej rolce Neopana 400 kilkanaście widoków Motławy. Pogoda była piękna wielce, na niebie przepływały obłoki, tak więc filtr pomarańczowy był jak najbardziej uzasadniony. Dla zachowania proporcji powtarzających się od lat motywów do Nikona F3 założyłem ulubionego Nikkora 2/50.
Robiłem zarówno podwójne (niewiele) jak i pojedyncze ekspozycje, bo zmieniające się Widoki Motławy za kilka lat będą miały większą wartość dokumentacyjną niż artystyczną. Jednak obydwie strony mej osobowości fotograficznej doznały zaspokojenia.
ORWO wołałem w fabrycznym wywoływaczu litowym Moersch Easy Lith, przy proporcji 15 ml roztworu A + 15 ml roztworu B z dodatkiem 30 ml tzw. Old Brown (zużyty i niepracujący wywoływacz litowy z wcześniejszej sesji, który zmniejsza kontrast, dzięki czemu odbitki są bardziej przyjazne w odbiorze dla niewyrobionego estetycznie widza), a to wszystko znalazło się w 1 litrze wody o temperaturze otoczenia, czyli ok. 25 st. Celsjusza.
Potem pozostało zrobić kilka pasków testowych, i wreszcie wymęczyć odbitki. Proces wywoływania jest dość powolny z racji dużego rozcieńczenia składników wywoływacza, ale za to można go w pełni kontrolować w czerwonym świetle.
Uzyskałem ładne odbitki, z których ostatnia jest utrzymana w stylu mocno piktorialnym - skutek coraz wolniej pracującego wywoływacza. Moczenie trwało chyba z 35 minut, co mnie nieco zmęczyło. Na szczęście można zakryć kuwetę, zrobić sobie kawę, spokojnie ją wypić, po czym wrócić do ciemni, by kontrolować proces pojawiania się obrazu na powierzchni papieru.
Myślę, że mistrz Wański chyba by moje wyniki zaakceptował.
Dziś zaś znowu byłem na Starówce, tym razem fotografując siedemdziesięcioletnią Leicą IIIf z żółtym filtrem przykręconym do Summitara 2/50, który przepuszczał światło tak, by padało na powierzchnię utrzymanego w tradycyjnym stylu Ilforda PAN 400. Niestety, chmury pojawiły się dopiero wtedy, gdy wsiadałem już do powrotnego tramwaju. Tym razem nie było ani jednej podwójnej ekspozycji - taki aparat.
Widoki Motławy, 31.05.2019. Nikon F3, Nikkor 2/50 z filtrem pomarańczowym. Film FUJI Neopan 400 wołany w Kodaku HC-110 1:63. Odbitka litowa 18x24 cm na ORWO BH 111 przeterminowanym 16.06.1989. Czas wołania ok. 35 minut.

Widoki Motławy, 3.05.2019. Nikon F3, Nikkor 2/50 z filtrem pomarańczowym. Film FUJI Neopan 400 wołany w Kodaku HC-110 1:63. Odbitka litowa 18x24 cm na ORWO BH 111, przeterminowanym w dniu 16.06.2019. Czas wołania ok. 15-20 minut.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz