niedziela, 14 marca 2021

Uroki staroci - Nikon F3, Nikkor AI 2/35, ORWO NP55 i Widoki Motławy.

 13 marca wybraliśmy się z Asią do stoczni/WL4 oraz dalej nad Motławę. Nauczeni doświadczeniem z weekendowym wlepianiem mandatów w strefie ścisłego centrum (serdeczności, Pani Prezydent i Straży Miejska!) zaparkowaliśmy nad Motławą blisko stoczni. Tam na razie w weekendy nie kasują.

Aż drżałem z niecierpliwości, pragnąc naświetlić jak najszybciej przeterminowany negatyw ORWO NP55, który naświetlałem dla ASA 50. Do starego Nikona F3 założyłem niedawno kupiony w Japonii stary, lecz nigdy chyba nie wyjmowany z pudełka Nikkor AI 2/35 z żółtym filtrem dla podbicia nieba, na którym w końcu pojawiły się ciekawe chmury. Obiektyw nie był zbyt drogi, lecz i tak zazgrzytałem zębami, gdy Państwo Polskie dołożyło mi cło oraz 23% VAT (serdeczności, Panie Ministrze Finansów!). Jak widać, wszystkie opcje kroją sprawiedliwie obywatela jak się da. Ale i tak wyszedłem na swoje, gdyż za cenę jednego obiektywu kupowanego w Europie sprowadziłem sobie dwa szkła za - mimo wszystko - niższą cenę. Trzeba tylko odważyć się wejść na stronę z japońskimi aukcjami internetowymi (po wybraniu opcji zakupu pojawia się tekst angielski, uff!).

Aparat ustawiłem na automatykę czasu, przysłona była przymknięta do wartości 4,0-5,6, jako że film nie był zbyt czuły, a na szkle siedział żółty filtr dwukrotnie przedłużający czas ekspozycji. Ale co Nikkor, to Nikkor. 

Negatyw wywołałem zaraz po powrocie do domu, mocząc go  wypróbowanym sposobem w HC-110 rozrobionym 1:50 w temperaturze 20 st. C przez 16 minut. I wszystko widać! Nawet to i ówdzie się kręci. Cudne jest to szkło, chyba będzie to mój ulubiony obiektyw nie tylko do wielokrotnych ekspozycji. Dawno temu lubiłem robić Flektogonem 2.8/35 mm założonym do Exy 500, ale to już historia. Trzeba będzie to zeskanować, bo zdjęcia wychodziły też nieźle.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz