Czasem trudno jest zrobić coś fajnego, gdy dolega materia własnej fizyczności, w nocy budzi ból w klatce z piersiami, co chwila trzeba zdejmować albo zakładać okulary - gdzież one znowu są??? Źli ludzie czyhają za węgłem, dobrzy (najczęściej ludzie) giną albo są krzywdzeni, po cholerę komu wielokrotne ekspozycje na czarno-białym negatywie... ale tych złych też kiedyś szlag trafi, mnie zresztą również, ale niech to nastąpi później, żebym chociaż poczuł satysfakcję, że tamci poszli do piachu przede mną.
Byleby tylko tak cholernie nie bolało w środku nocy, nie mogę się dobrze wyspać; taka przerwa wybija mnie z rytmu i zniechęca do wielu rzeczy.
Chociaż udało mi się w miarę dobrze przygotować skany. Optymistyczne jest to, że Rollei Superpan 200 i składany w pralniociemni D-76 pracuje jak należy. Może za jakiś czas zdobędę się na kilka odbitek litowych; na razie dwie zostały przyjęte na wystawę w Kielcach, więc mogę poczuć się zadowolony z siebie. Dni są coraz dłuższe, więcej światła pobudziło sadzonki wiciokrzewu na parapecie, może mnie też to pobudzi.