Na początku września nastąpił wyjazd do Gliwic oraz Będzina - rodzinno-historyczno-mistyczno-służbowy. Przy okazji wszystkich spotkań i peregrynacji naświetliłem wreszcie CAŁY negatyw małoobrazkowy, co nie zdarzyło mi się od wiosny. Jednak teraz zaczynam znowu odczuwać MOC, i nawet chyba odpalę ciemnię dla wykonania odbitek litowych.
W Będzinie pod zamkiem oraz na cmentarzu żydowskim w Czeladzi pod Będzinem naświetliłem całkiem sporo klatek na starym ORWO NP7 (200 ASA). Po raz pierwszy robiłem Nikonem FM3a, który posiada migawkę hybrydową i jest ostatnią fajną manualną lustrzanką Nikona. Nie kupowałbym go w Japonii, gdyby nie funkcja wielokrotnej ekspozycji, no i ten manualny metalowy lakierowany na czarno korpus - nie byłem w stanie sobie odmówić.
Obiektyw to Nikkor AiS 1,4/50 mm z pomarańczowym filtrem, co akurat dobrze pasowało do panującej wtedy pogody - pełne słońce z chmurami na błękitnym niebie. Film wywołałem w D-23, który sam złożyłem jakiś czas temu. Stare ORWO NP7 daje spore, policzalne ziarno, które bardzo dobrze widać na skanach, a jeszcze lepiej na odbitkach litowych. To tylko kwestia czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz