Dwa zdjęcia zawisły w NCK-u, sześć jest w Oliwie u Andrzeja Stelmasiewicza, 18 sztuk będzie oglądane przez czytelników w bibliotece na Żabiance, no i wreszcie Projektornia, gdzie podzielę się ścianami z Krystyną, a raczej jej odjechanymi akwarelami.
W niedzielę zrobiłem sobie posiedzenie przy powiększalniku, odgrzałem stare pasztety, i jestem dość zadowolony, bo litowy wywoływacz ORWO 70 daje fajniejsze barwy i szerszą rozpiętość tonalną, mimo tego, że to zupa mocno kontrastowa, kiedyś wymyślona do wołania błon graficznych. Bardzo ją lubię, bo składniki są tanie, przyrządza się łatwo, i tylko papier stanowi poważniejszy koszt. Do tego dochodzi długi czas wołania. Jednak coś za coś - proces jest względnie kontrolowalny, z racji braku miejsca nie mogę sobie pozwolić na inne techniki.
Policzyłem właśnie sobie, że to 171 wystawa fotograficzna w ogóle, w której biorę udział. Indywidualnych miałem do tej pory 46. Statystyka, która niczego nie podsumowuje, poza tym, że zaczął się kolejny rok.
UWAGA: Data wernisażu uległa przesunięciu z racji ostatniego tragicznego wydarzenia.
Projekt: K. M. Kahsin |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz