Mam sentyment i bardzo lubię moje pierwsze zdjęcia z Gdańska wykonane Rolleiflexem T w sierpniu 1991 r. Akurat wtedy - zupełnie przypadkowo - natrafiłem podczas przechadzki na replikę średniowiecznej kogi z Bremy, cumującą tuż przy Zielonej Bramie.
Wbrew międzynarodowym zwyczajom, przedstawiciele rasy panów nie wpuszczali na pokład słowiańskich podludzi. Nic dziwnego - z pokładu i z kabin mogły zniknąć zegarki, aparaty fotograficzne, biżuteria oraz inne precjoza. Przykro mi to pisać, ale niektórzy tubylcy mają lepkie ręce. Tak więc kogę ująłem tylko z zewnątrz, ale ze zdjęć jestem cały czas na tyle zadowolony, że postanowiłem nadać nieco barw klatce z czarno-białej błony zwojowej produkcji sowieckiej Foto 64. Wywołanie w Hydrofenie pozwoliło uzyskać dobrą rozpiętość tonalną, czytelność wszystkich detali oraz drobniutkie ziarno, pozwalające na naświetlenie nawet bardzo dużych formatów (Hydrofen to był taki świetny polski wywoływacz do filmów; potem produkujący go bydgoski Foton sprzedano Czechom, i historia tej chemii się skończyła. Jeżeli ktoś chce, może sobie złożyć Hydrofen, korzystając z przepisów w starych polskich książkach o fotografii, np. Ilińskiego "Materiały fotograficzne czarno-białe", W-wa 1976 wyd. 2).
Dzięki uprzejmości koleżanki Asi Feil z GTF dostałem bardzo dobrze wydrukowany negatyw formatu 40 x 40 cm. Pomyliłem się przy określaniu formatu dla drukarni Studio Druku Artystycznego w Toruniu, ale summa summarum wyszło nadspodziewanie dobrze. Musiałem tylko kupić odpowiednio duże arkusze dobrego gładkiego papieru akwarelowego zdatnego do wielokrotnego nakładania emulsji gumowej (Daler Rowney 300 g). Wyszły mi trzy zupełnie różne pod względem kolorystyki prace - z tego samego negatywu. Zacząłem od barw czerwono-brunatnych, by uczcić kraj pochodzenia średniowiecznego pływadła.
Być może poniższe gumy trafią na jakieś konkursy fotograficzne, albo znajdą sobie fajną ścianę w jakimś mieszkaniu. Każdą opcję przyjmę z zadowoleniem.
Obecnie pracuję nad ujęciami pionowymi ze starego cyklu wielokrotnych ekspozycji "Widoki Motławy", pierwotnie odbitych w licie. Teraz zamierzam zaszaleć kolorystycznie, jednak wymaga to czasu oraz dobrej słonecznej pogody w ciągu dnia - wszak moje gumy naświetlam na słońcu na balkonie. Wychodzi tak, jak Natura chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz