wtorek, 30 sierpnia 2022

"Łodzie z Roskilde" - moja wystawa w Galerii Osowa 7.09-15.10.2022.

 Jak w tytule - moje zdjęcia sprzed ponad 30 lat pokażę w Galerii Osowa. Poniżej tekst do wystawy. Moja podobizna dzięki Wojciechowi Erazmowi Felcynowi.

Fotografie łodzi wikińskich to robota praktyka, tzn. historyka, który nie bał się grzebać w papierach i czytać książek o Wikingach, a poza tym żeglarza, któremu zdarzyło się pobrudzić spodnie o świeżo zakonserwowane olejem lnianym i terpentyną fragmenty wnętrza długich łodzi konserwowanych i przygotowywanych do sezonu żeglarskiego w Muzeum Statków Wikińskich w Roskilde w Danii.
            Niekiedy w snach marzę sobie o wietrze od morza i tęsknię za skrzypieniem pracującej na fali drewnianej konstrukcji. Pewnym zamiennikiem jest przywołanie wspomnień i odbicie dawno temu naświetlonych negatywów. Było fajnie, ale to już chyba nie wróci.
            Najwięcej zdjęć dokumentujących poszczególne fazy budowy replik średniowiecznych łodzi wykonałem na wyspie Zelandii w Roskilde w okresie od lutego do czerwca 1991, kiedy to w Kopenhadze dość powierzchownie studiowałem filologię nordycką, o wiele częściej korzystając z ciemni akademika Groenjordskollegiet. Zdjęcia robiłem starymi aparatami, na jakie wtedy było mnie stać, produkcji byłych już na szczęście NRD oraz CCCP, ale z niezłymi obiektywami, które dzisiaj noszą miano kultowych wśród coraz liczniejszych fanów analoga. Były to Zorki różnych modeli z Industarami 3,5/50 oraz EXA 500 z Flektogonem 2,8/35 mm.

W maju 1991 udało mi się załapać na rejs łodzią "Sif Ege" w Roskilde, i wtedy pożyczyłem na miejscu starusieńką już wtedy Konicę T3 z Hexanonem 1,8/52 mm z założonym filmem Kodaka. To był pełen wypas - pomiar światła przez obiektyw, wysokoczuły film ze stosunkowo drobnym ziarnem, świetna pogoda i niezły catering na pokładzie.

A w parę dni później - już na wyspie Fionii - dzięki uprzejmości Karla Kristiana Aegidiusa - nauczyciela z uniwersytetu ludowego w Ollerup, mogłem wejść na pokład repliki długiej łodzi "Lindheim Sunds", zbudowanej rękoma ucznia tejże szkoły kilka lat wcześniej. Potem na niej pływałem, nieco obcierając sobie dłonie podczas wiosłowania. Tutaj znów był aparat (EXA i Flektogon z sowieckim filmem FOTO 64) z filmami produkcji byłych demoludów. Fotograf i jego antyk znów dali radę. Karla Kristiana i rozmów z nim już nie ma, pozostały tylko wspomnienia i trochę zdjęć.

            Niniejszą wystawę wykonałem w ostatnich latach w technice litowej, wymagające dużej cierpliwości i stawiającej coraz to nowe wyzwania przed fotografami, z racji kapryśnej chemii oraz ciągle zmienianych parametrów jeszcze produkowanych tradycyjnych papierów światłoczułych. Na moich wystawach praktycznie nigdy nie pokazuję zdjęć wykonanych aparatami cyfrowymi.





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz