Przykładem niechaj będą powtórki dosyć starych bo liczących sobie ponad dekadę średnioformatowych błon zwojowych 120, załadowanych onegdaj odpowiednio do prostego plastykowego Lubitela 166 B z trójsoczewkowym obiektywem 4,5/75 mm i do złożonego mechanicznie i niezmiernie precyzyjnego Rolleiflexa T z Tessarem 3,5/75. To ostatnie urządzenie to przykład niemieckiej myśli technicznej z lat trzydziestych, aczkolwiek nieco zmodernizowanej po wojnie. Dodatek funkcji wielokrotnej ekspozycji umożliwił mi spore pole manewru. Niewymienna optyka w niczym nie przeszkadza, jako że i tak ogromną większość moich zdjęć wykonuję standardową dla danego formatu ogniskową.
Podane niżej reprodukcje dwóch odbitek pochodzą z okresu, kiedy z dwóch nałożonych na siebie ekspozycji starałem się uzyskać jakąś formę geometryczną, przy czym sporą rolę odgrywał tutaj nowo powstały symetryczny układ lub forma uzyskana najpierw na błonie, a potem na papierze.
Postanowiłem odświeżyć sobie nie tylko wspomnienia - wyjazd do Broniszowa ze Sławkiem Fiebigiem czy wspólny spacer z GTFem po Dolnym Mieście, znacznie wtedy zaniedbanym, ale i zobaczyć, co ujawni się na nowym papierze fotograficznym przy zastosowaniu powoli pracującego ORWO 70, który pozwala na wydobycie praktycznie wszystkich detali w światłach i w cieniach, przy równoczesnym zachowaniu sporego kontrastu i ciepłych barw charakterystycznych dla obróbki litowej.
Pierwsza odbitka wywołała się całkiem pięknie. W drugim przypadku, przy zachowaniu identycznych parametrów, wywoływanie zatrzymało się nagle i niespodziewanie po ok. 20 minutach. Dolałem nieco świeżej chemii, proces ruszył dalej, ale w cieniach porobiły się dziwne różnice tonalne - nie udało mi się tego powtórzyć. Jeżeli dojdzie do powtórki z Broniszowa, to odbitka na pewno wyjdzie inaczej, co nie znaczy, że gorzej.
ul. Łąkowa. Lubitel 166 B. ORWO NP 20 wołane w starym R-09, papier Fomatone MG 132. |
Zamek w Broniszowie. Rolleiflex T. Kodak TRI-X wołany w HC-110. Papier Fomatone MG 532. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz